samedi 8 mai 2010

Odkrywanie talentow


Wczoraj o godzinie 18.00 stawilam sie wraz z moja francuska kolezanka w Cours Simon, a powodem byly egzaminy uczeszczajacych tam uczniow. Bylam juz na dwoch. Uczniow juz rozpoznaje, nie wiem, czy oni mnie tez, niektorzy pewnie tak. Jestem nimi oczarowana! Kazdy ma w sobie cos wyjatkowego, cos, co sprawia, ze sie pamieta ich twarze. Fajnie jest moc podziwiac ich rozwoj aktorski, widziec ich w roznych sztukach, roznych rolach - dla mnie to swego rodzaju odkrywanie talentow!
O wyznaczonej godzinie usadowilysmy sie na okropnie niewygodnych lawkach (tu wcale nie przesadzam!), sala jest bardzo mala, wiec z reguly jest dosc ciasno i duszno, ale czego nie robi sie dla teatru! Przynajmniej ja jestem gotowa na bardzo duzo:D
Z tylu zawsze siedzi komisja, czyli nauczyciele, profesorowie i oczywiscie sama dyrektorka, Rosine Margat, gdyz wlasnie podczas tych kilku niedlugich spektakli uczniowie sa oceniani.
Stres musi byc duzy, lecz nikt po sobie nie daje nic poznac. Musze stwierdzic, ze nigdy podczas egzaminow, nie spotkalam sie z sytuacja, w ktorej ktorys z uczniow zapompnial tekstu, badz tak sie zestresowal, ze sie pomylil.
Zauwazylam jednak, ze bardzo malo jest ludzi, ktorzy przychodza z zewnatrz, czyli osoby, ktore nie sa spokrewnione z uczniami, a szkoda, bo przedstawienia sa genialne i mozna swietnie spedzic czas, tak jak w normalnym teatrze, a nawet lepiej, gdyz wstep jest darmowy, jest mnostwo roznych wystawianych sztuk, no i mozna wystawic juz jakas swoja indywidualna opinie na temat tego, kto odniesienie sukces, kto ma to "cos", kto ma talent. Oczywiscie pozniej duzo zalezy od szczesliwych sytuacji, od wiary w siebie i od wytrzymalosci w trudnych chwilach - trzeba walczyc!
Przygladalam sie wczoraj dokladnie wszystkim aktorom. Na ich twarzach wyraznie mozna bylo zauwazyc zmeczenie, pomiedzy przerwami wyciagali kanapki, ciastka, by sie pozywic - z pewnoscia nie mieli na to czasu wczesniej.
Wyrzeczenia, ciezka praca nie poszly jednak na marne! Bawilam sie wczoraj wspaniale:D Wyraznie mozna bylo odczuc kontakt z widownia, jaka nawiazali aktorzy. Az mialam ochote znalezc sie pomiedzy nimi i miec tyle radosci, ile oni mieli wczoraj, grajac!



Byly lzy, byly usmiechy, silne emocje, byly krzyki, pocalunki - slowem, istny teatr!
Nie pytajcie sie mnie tylko, co dokladnie grali, gdyz nie zapamietalam wszystkiego (jaki ze mnie milosnik teatru:/ przyznaje sie do porazki), wiem na 100%, ze byl Eric Emmanuelle-Schmitt i moj ukochany Sacha Guitry:D. Reszta sztuk natomiast byla przede wszystkim wspolczesna i dla mnie jeszcze malo znana.
Po krotce przyblize Wam niektore z nich:
moje serce zdobyla scena z dwoma klownami - grala w niej przeswietna dziewczyna! Jest niewielka, troche okragla, przypomina mi zawsze moja fryzjerke. Z jej twarzy moge wyczytac ogromne poczucie humoru, optymizm, radosc, pewna sile... Jest niezwykle oryginalna, nie ma kompletnie nic z pieknosci hollywodzkich, ale gdy jest na scenie, jest naprawde! Ona zyje, gra cala soba! Takiej osoby nie przegapi sie w tlumie, takich ludzi sie pamieta! Po tej scenie, rzecz jasna, wszystcy pekali ze smiechu! Gral z nia piekny aktor o kobiecych rysach twarzy. Z powodzeniem moglby przebrac sie za kobiete - ciekawe, kto by sie zorientowal... W charakteryzacji mial umalowane usta na czarno i lewe oko na bialo-czarno - oczywiscie zdobyl moje serce:DD
Nastepnie scena, w ktorej grala tylko jedna dziewczyna, dosc smutna, na koncu bohaterka poplenia samobojstwo. Aktorka jest drobna, ma czarne bardzo krcone wlosy i ostre rysy twarzy. Widzialam juz ja w kilku scenach. Nie wiem czemu, ale ona mnie jakos nie zachwyca, podczas gdy moja kolezanka byla oczarowana...
Inna sytuacja, ta naprawde oryginalna: na srodku sceny ustawiono telewizor i podczas gry aktorzy byli nagrywani. Scena pelna przemocy. Zdesperowana para (ona i on) koniecznie chca wystapic w telewizji, ba, chca "zaistniec" tak jak gwaizdy Hollywood, a ze Bog talentem nie obdarzyl, postanowili porwac slawnego rezysera i jego rodzine. Wynajeli kamerzystow i kazali sie nagrywac - rozmowe z rezyserem, zastraszanie rodziny, swoja przemowe, w koncu zamordowanie corki rezysera. Scena okazala sie niezwykle zabawna! Jedna wielka parodia!
Glowny aktor - przestepca byl rewelacyjny! Jego dziewczyne znow grala ta aktorka, ktora mnie nie zachwyca, wiec co do niej odczucia mialam podobne.
Nastepnie scena jest farsja na temat Zydow i nazizmu, wiec znow smiech!
A! Przeswietne bylo przedstawienie, ktore rozgrywalo sie w metrze! Z dziewczyna, ktora w dosc wulgarny sposob zaczepia pasazerow pojazdu. Aktorka zagrala rewelacyjnie!! Mialam okazje podziwiac ja w zupelnie innej sztuce, w ktorej grala nieszczesliwa kobiete i byla taka sobie, natomiast w tej ukazala zupelnie inne oblicze aktorskie z calkowitym powodzeniem!
Kolejna scena: ona i on ogladaja film. Ona zchwycona z chusteczka przy nosie, on znudzony, gdy tylko pojawiaja sie napisy, gasi telewizor. I zaczyna sie... rozmowa. Rozmowa na temat filmu! Ona zachwyca sie jeszcze bardziej! Opisuje aktorow etc. potem przechodzi do sensu zycia, jak to ona zostawilaby meza dla wspanialego, zdolnego fotografa - bohaterka filmu zostaje z mezem, gdyz jak mowila: on nigdy nic jej nie zrobil. On coraz bardziej zly, nie rozumie po co ona walkuje ten temat. W koncu dziewczyna pyta sie go, czy jest szczesliwy. On: zalezy od sytuacji. Ona: nie jest szczesliwa. Tej nocy spia oddzielnie.
Scena przesmieszna:DD no, plakalam ze smiechu! Oboje grali znakomicie!
I jeszcze kilka innych rownie dobrych.
Uwielbiam te wyjscia do Cours Simon. Mam uczucie, ze przezywam wszystko tak, jak oni, ze rozumiemy sie bez slow, ze laczy nas tak wiele! No, tak przeciez to prawda! Laczy nas milosc do teatru!

Dodatkowe zdjecia z wczorajszego przesluchania znajduja sie na tej stronie: http://www.cours-simon.com/node/123

Kolejny egzamin odbywa sie 28 maja o godz. 18.00. Dla tych co moga, polecam!

5 commentaires:

  1. Oglądanie młodych aktorów na scenie to prawdziwa przyjemność, mają w sobie tyle pasji...

    RépondreSupprimer
  2. Dokladnie!! Pozdrawiam ponownie:DD

    RépondreSupprimer
  3. Plath,
    Przeczytalam bardzo uwaznie Twoja relacje i zapisuje sie na 28 maja. Przez lata ogladalam wyczyny studentow warszawskiej PWST, ciekawa jestem, jak radza sobie tutejsi adepci sztuki scenicznej. Szkoda, ze tak malo napisalas o tekstach, bylabym ciekawa na jakich tekstach sie ucza...ale zobaczymy, moze razem, pod koniec maja. Pozdrawiam.

    RépondreSupprimer
  4. Holly:))) Bardzo, bardzo sie ciesze:DD Znalazlam niektore z tych tekstow w Internecie: "Médéé" Euripide, "La Traversée de paris" Claude Autant-Lara, "L'Auberge rouge" Bost et Aurenche, "Liliom" Ferenc Molhar,"No man's Land" Harold Pinter, "La Conscience" Victor Hugo, "Souvenirs de Clown" Albert Fratellini... Pozdrawiam!!

    RépondreSupprimer
  5. Brawo, dziekuje! swietne! tylko dla tekstow warto chyba tam zajrzec...Pozdrawiam serdecznie.

    RépondreSupprimer