mercredi 24 août 2011

***

Trudne sa powroty. Nawet te bloggowe. Nie wiem, czym mam przerwac cisze, czym zakryc pustke, ktora panoszyla sie od tylu miesiecy... Czytam siebie od poczatku, nie znajduje tego, co bym chciala. Wszystko wydaje mi sie albo zbyt blahe, albo zbyt przesadzone, nie dosc dojrzale, nie wystarczajaco madre... Czy to za sprawa uplywajacego czasu, sprawy, ktore byly tak wazne, nagle bledna i traca dawniejsza moc? Czy moze dlatego, ze zmieniamy sie z biegem czasu, ze pragniemy czegos innego, odmiennego, w inny sposob? Nowego stylu, innego tla, innych zdjec, nowych przezyc?
Czym zylam przez ostatnie miesiace, dlaczego zaprzestalam pisanie?
Czy moge Wam dac odpowiedz w tym oto wierszu Haliny Poswiatowskiej (ciagle powracam do niej od kiedy przeczytalam "Opowiesc dla przyjaciela")?


Czym jest miłość
Płomieniem który posiadł drewnianą chatę - pijanym
pocałunkiem wgryzł się w głąb strzechy.
Piorunem - który kocha wysokie drzewa - wodą
uwięzioną płasko - wyzwalaną przez niesyty wolności wiatr.
Włosami sosny - gładzonymi jego ręką - włosami
rozśpiewanymi w szaloną wdzięczną pieśń.
Ciemną głową topielicy - która palce rozsnuła
w poprzek fali - a uśmiech dała nieżywemu słońcu.
Wyciągnięta na brzeg - płakała długo i nie wyschła
aż dotąd póki smutni ludzie nie zakopali jej w ziemi.
Płomieniem.


Tym plomieniem zyje kazdego dnia od nowa, jakgdyby to byl ten ostatni. Kocham i jestem kochana.
Moze ktoregos dnia opowiem Wam o czlowieku, ktorego obdarzylam tym uczuciem. Chwilowo nie umiem sie odwazyc ze strachu przed zbyt blahym opisem...
Powroty sa trudne, ale chcialabym by ten byl bardziej dojrzaly.