mercredi 30 juin 2010

Za co ta nagroda?!


Nie wiem, co dzieje sie w tym momencie z repertuarem kinowym, ale nie znajduje filmu godnego uwagi... Czy to jakis kryzys? Kryzys pomyslow, dobrego smaku i wyczucia? Czy tak trudno napisac dobry film, ktory ma nam cos do przekazania, ktory cos wnosi do naszego zycia?!
Jestem zdegustowana!
Ogladalam kiedys w ktores lato bardzo piekny film Venezia, ktory traktowal o festiwalu filmowym w Venezi. W ktoryms momencie glowna bohaterka mowi, ze film jest dla niej bardzo wazny, ze wielokrotnie, gdy oglada dobry film ma wrazenie, jakby byl on zaadresowany wlasnie dla niej.
Dla mnie tez kino bylo zawsze najwazniejsze. Gdy ogladam dobry film, mam wrazenie, ze nim zyje; jego piekne zdjecia, madre dialogi, nietuzinkowa muzyka sprawiaja, ze przezywam go cala soba.
Dobrych filmow sie nie zapomina...
Juz od kilku miesiecy wypatruje jakis ciekawych afiszy filmowych i nie znajduje nic ciekawego! Myslalam, ba!, bylam pewna, ze festiwal w Cannes rozrusza jakos rezyserow, ale nic z tych rzeczy!
Pierwszy film na jaki sie wybralam to "Copie conforme", ktory w ogole mnie nie zadowolil. Owszem Juliette Binoche zagrala bardzo dobrze, ale film nic nie wnosi, niczego nie przekazuje, jest mdly.
Dzis udalam sie na "Tournée" - film, ktory zdobyl nagrode za najlepszy scenariusz. Dostalam nawet karte znizkowa, bo trwa teraz festiwal filmowy i filmy sa za 3 euro, tylko co z tego, jak nie ma na co isc! Naprawde nie znajduje nic godnego uwagi... Szkoda mi czasu i...nerwow!
Chyba jeszcze nigdy w zyciu tak nie wynudzilam sie w kinie jak dzis wieczorem...
"Tournée" wyrezyserowal Mathieu Amalric. O czym chcial nam opowiedziec jego tworca??
Jest to tournée koncertowe kilku gwiazdek amerykanskich, ktore robia czasem bardzo smiale show. Nie wahaja sie pokazywac nago, z tandetnymi rekwizytami; chyba jedna tak naprawde miala jaki taki talent; pisala piosenki, grala na fortepianie i spiewala, a reszta tanczyla do tych piosenek. Chca stworzyc "New Burlesque". Ich producent jest Francuzem i organizuje im tournée po swoim kraju, obiecujac Paryz jako punkt docelowy. No, ale coz... Jak sie okazuje producent jest calkowitym "biedakiem" emocjonalnym; ma problemy rodzinne, jak i zawodowe...
Nie wie nawet, w ktorym roku urodzil sie jego syn, jego najlepszy przyjaciel wystawia go i nie pozwala wystapic na scenie paryskiej, ktora wczesniej mu obiecal... Gwiazdki amerykanskie wystepuja wiec na obrzezach Francji, naiwnie wierzac, ze dotra do Paryza. Ale nie docieraja i w miare podrozy zaczynaja sobie zdawac z tego sprawe... Producent w koncu na samym koncu przyznaje sie do tego na glos i tak film sie konczy...



Co w tym filmie jest pokazane?
Okropne kostiumy, w ktorych wystepuja tancerki, jedna ma pelno tatuazy, to, jak przygotowuja sie do wystepow, maluja sie, ubieraja, tylko troche widzimy wystepow, z reguly "zza kulisow", oczami producenta; widzimy to jak spedzaja wieczory na imprezach, troche z tego jak podrozuja pociagiem;
Sa tak stereotypowo amerykanskie, ze bedac Amerykanka chyba bym sie obrazila... glupiutkie, umalowane, utapetowane, z glupimi usmiechami, sztuczne i nienaturalne, wrecz karykaturalne... Producent zas drazni swa niezaradnoscia, brakiem meskosci,odwagi, zaradnosci, przedsiebiorczosci...
Czytam, ze jako gatunek miala to byc komedia i zarazem dramat... Nie rozesmialam sie ani razu, wzruszyc tez sie nie wzruszylam...
Zadaje sobie tylko pytanie, co sklonilo jury do przyznania nagrody temu filmowi? To, ze zycie artystyczne nie jest proste, ze amerykanskie marzenia nie zawsze sie spelniaja? Tylko tak naprawde ani nie byla to wysoka i gornolotna sztuka, ani artystki nie reprezentowaly soba niczego niezwyklego, niczego odkrywczego...
Nudzilam sie strasznie... Juz o moment chcialam wyjsc z tej sali, bo nie moglam wytrzymac!




Chyba tylko w jednej scenie spodobaly mi sie zdjecia i ujecia i nic ponadto!
Cos okropnego... Gdybym napotkala ten film w telewizji przelaczylabym po pierwszych pieciu minutach...
Krytyki publicznosci sa jednak na plus...
Mnie nie zachwyca, nic nie mial mi do przekazania, nic do pokazania, a wrecz przeciwnie po takich filmach mam zawsze glupie uczucie, ze wszystko jest do niczego, wszystko jest beznadziejnie brzydkie.
Filmu wiec nie polecam, ale i tak pewnie przekonacie sie sami. Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii! Zastanawam sie, czy czasem dobre opinie publicznosci nie biora sie z tego, ze film "musi" byc dobry, skoro dostal taka nagrode... Ale czy czasem nie lepiej zasanowic sie, czy faktycznie byl wart tej nagrody?! Mysle, ze dobrze miec swoje zdanie i ja nigdy bym nagrody temu dzielu filmowemu nie przyznala!

2 commentaires:

  1. witaj moje słonko paryskie:)
    Znakomicie rozumiem Twoje potrzeby filmowe... Miałam ostatnio właśnie identyczne. Wybraliśmy się do kina na Robin Hooda, ale juz niestety w zadnym kinie nie byl emitowany.. wiec poszliśmy na "istotę" - film Twórcy "labiryntu fauna", który bardzo mi się podobał i "cube" którego widziałam 20 minut i mi się nie podobał. "Istota" traktuje o mieszaniu genów i tworzeniu ktrzyżówek człowieka ze zwierzęciem... Mi się bardzo podobała koncepcja tego filmu. Jasno i wyraźnie przedstawiał argumenty za i przeciw oraz pokazywał konsekwencje idące za łamaniem ogólnoprzyjętych zasad etycznych. Był bardzo trudny nieco momentami przerażający, ale ja właśnie miałam ochote na dawkę kultury o kontrowersyjnej tematyce z elemantem dreszczyku..:) Mój Grześ był całkowicie oburzony i wyjątkowo zniesmaczony i jak sam określił: film mu się w ogóle nie podobał i on chce iśc na bajke:D jeżeli ktoś ma ochotę porozmyślac nad czyms tak fantastycznym i moralnie sprzecznym jak istota o imieniu Dren to polecam, jeżeli ktoś jak mój grześ woli mijac ciężkie sprawy i tego typu dylematy to bym jednak odradzała:)Jeżeli "Tournee" pojawi się na polskim ekranie to po Twoim opisie napewno na niego nie pójde:) Też wolę ambitne kino i gdy film coś wnosi i jest o "czymś", bo moim zdaniem na filmy o "niczym" szkoda taśmy:) POzdrawiam:*

    RépondreSupprimer
  2. Kochana!! Dziekuje za jakze wyczerpujacy komentarz:D Co do tych trzech filmow, ktore w liscie opisywalas, to do dwoch pierwszych zgodze sie bezsprzecznie!! Uwielbiam:D Co do Benjamina... bardzo mi sie nie spodobal... Wedlug mnie byl bardzo rozwleczony, zdjecia i grafika byly beznadziejne; jak uwielbiam Cate Blanchette to w tej roli ja znienawidzilam:( tak oklepanej roli, to juz dawno nie widzialam:( i nie widze sensu w tym, ze on zamist sie starzec, staje sie coraz mlodszy... Koncept bardzo mi sie podobal, ale efekt jaki zobaczylam na ekranie bardzo rozczarowal... No, ale kazdy ma przeciez inny gust i inne spojrzenie:) Pozdrawiam z upalnego Paryza:D

    RépondreSupprimer