mercredi 23 juin 2010

Moje swieto muzyki


Nie wiem, czy wiecie, ale we Francji w zwiazku z pierwszym dniem lata organizowane jest swieto muzyki. W tym dniu wszyscy moga dac wyraz swojej pasji muzycznej: mozna spiewac, mozna grac, mozna tanczyc...
No tak "mozna"... Kiedy w Polsce ogladalam film "Dwa dni w Paryzu" nie moglam sie doczekac, kiedy i ja bede uczestnikiem tego swieta!
A tymczasem nic szczegolnego sie nie wydarzylo...
Pojechalam po poludniu w okolice Opery Palais Garnier, bo mysle sobie, co jak co, ale kolo Opery cos musi sie dziac. I nic...nic szczegolnego:/ reszta dzielnicy zupelnie uspiona. Puste ulice, puste sklepy, puste kawiarnie... bylam naprawde zdziwiona! W mojej dzielnicy to juz w ogole o swiecie muzyki mozna zapomniec:(
Ale na nude nie moge narzekac! Moja wspaniala znajoma, ktora bardzo cenie, napisala mi ostatnio takie bardzo madre slowa, w ktore i ja w glebi serca zawsze wierzylam: w zyciu nigdy nie ma sensu niczego zalowac, bo widocznie zycie przygotowuje nam cos lepszego.




Przyszlo mi wiec "grac" nowa, niesamowita role w moim zyciu...Dostalam szanse wprawienia sie w zawod barmana:)) zajecie to jest naprawde pasjonujace:))
pracuje wieczorami, wiec zarywam noce, wracam okolo 3 nad ranem; poznaje swietnych ludzi, ucze sie jak przygotowywac piwa, koktajle, drinki, napoje cieple; rodzaje win juz mam w malym palcu:)) ucze sie jak podawac, co z czym, w jakiej szklance, ile, jak nalewac etc.
Bardzo mi sie to podoba! Ba, nauczylam sie nawet otwierac butelki te z winem i te z szampanem:DD (wczesniej nic nie umialam, smieja sie ze mnie, ze nie jestem prawdziwa Polka). Czasami zostajemy po pracy razem i kazdy pracownik ma prawo (przywilej) do jednego darmowego napoju alkoholowego:)) i rozmawiamy i zartujemy tak do 3 rano:)) a ja siedze sobie tak z boku i dociera do mnie, ze nigdyn przenigdy nie wyobrazlam sobie, ze bede mogla zyc takim nocnym paryskim zyciem! Doslownie!
Praca lekka nie jest, co to to nie! Trzeba robic wszystko szybko, kilka rzeczy na raz! W miedzy czasie trzeba wymyc wszystkie szklanki, kieliszki, filizanki... na koniec zostaje mi "tylko" wymywcie calego baru, czyli wszystkie blaty, maszyna do kawy, to, gdzie nalewa sie piwa - troche tego jest:PP Ale ten czas wlasnie uwielbiam, bo puszczamy duzo glosniej muzyke, spiewamy i tanczymy, oczywiscie w czasie pracy:)))



Po raz kolejny przekonuje sie, ze zycie jest niesamowite i pelne niespodzianek! Zawsze gdy przechodzilam kolo tego baru, myslalam sobie, jak fajnie byloby tu pracowac! Zawsze rano siada tam pewna starsza pani. Z wygladu przypomina raczej kogos bardzo biednego, ale z pewnoscia jest na odwrot, bo kogo stac chodzic kazdego dnia na sniadanko do dosc drogiej restauracji?! Zawsze gdy ja widzialam, mialam ogromna ochote dowiedziec sie kto to taki! I mysle, ze teraz to kwestia kilku dni i zaspokoje swoja ciekawosc:DD Raz przeszla mi przez glowe taka mysl: "z pewnoscia sie dowiem, nie wiem jak, ale juz zycie sie o to postara!"
A jak na razie wszelkie niedociagniecia nadrabiam usmiechem i wdziekiem osobistym:)) we wlosy wpinam sobie czerwony kwiatek i ten kwiatek juz zrobil furore, a pracuje dopiero cztery dni:))
Zastanaiwiam sie, czy za chwile moj dziennik nie zamieni sie w dziennik barmanki, w ktorym bede "zatrzymywac" wszelkie ciekawe przpisy na koktajle i drinki:PPP
Ale obiecuje Wam, ze za niedlugo wybieram sie do teatru, czyli bedzie po staremu:D
Choc mi powiedzieli, ze nie potrzebuje juz kursow teatralnych, bo teatr jest tu, w tej pracy! I wiecie, ze to prawda!
Mysle, ze w tej pracy trzeba miec zaciecie aktorskie, by zaistniec! Z czystym sumieniem moge powiedziec, ze wszyscy, ktorzy tam pracuja, takowe posiadaja. A teraz ja znalazlam sie wsrod nich:))



A na koniec... kilka przepisow:)) i ciekawostek z tego frapujacego swiata, w ktorym wszyscy koncza jako alkoholicy (to zart! mam nadzieje!):
do winka rozowego, by bylo slodsze mozna dodac troche limonady i dwie kostki lodu - wyborowe:)); diabolo nie ma nic wspolnego z alkoholem, choc nazwa jest taka, ze az sie prosi:) - jest to nic innego jak troche syropu mietowego, limonada i kostki lodu i tyle! Monaco - syrop z granatow, limonada i na zakonczenie piwo; kir - czyli likier owocowy wedlug uznania, ale bardzo malo plus biale wina Sauvignon; pastis - serwujemy z jedna kostaka lodu i obok z karawka wody; moje nowe dziecko, ktore wczoraj stworzylam to mojito:DD bylo piekne! A jak sie je przyrzadza - limonke kroimy na niewielkie kawalki; 4 male kawalki wyciskamy bezposrednio do szklanki, dodajemy liscie miety, 2 lyzeczki cukru trzcinowego, nastepnie zgniatamy dodajemy skruszony lod, baccardi (liczac szybko do 5), mieszamy lyzeczka, ktora pozniej pozostawiamy i wszystko to zalewamy perrierem:)) potem dekoracja, czyli listek miety, dwie male slomeczki i takie swiecace cudo do srodka:DD I moje dziecko wczoraj blyszczalo:)) potem zamowiono jeszcze dwa kolejne:))) i znow dalam upust mojej kreacji:)))
To na razie tyle ze swiata zwarioawnej Paryzanki:)), ktora za chwile wybiera sie na walke z wiatrakami, czyli francuska biurokracja:PP
Chcialam jescze podziekowac wszystkim wspanialym osobom, ktore "byly" ze mna przez te kilka bardzo trudnych chwil! Milego, slonecznego dnia! Moj zaczyna sie od 18.00:DD

P.S. Zdjecia sa tworczoscia pewnej przesympatycznej Ani, ktora mialam przyjemnosc ostatnio poznac, gdyz byla tu na kilka wakacyjnych dni:) Wraz z jej przyjacielem bylismy razem na wiezy Eiffla, by pozegnac slonce albo raczej podziwic zachod slonca:)) Z tego wypadu powstalo kilka neologizmow i tak na przyklad - "przepardon" i "piorochron" :DDD napisala mi, zebym o nich pamietala... zawsze bede pamietac!

16 commentaires:

  1. Nie wiem jak bylo w tym roku, bo wymeczona lodowato zimna, wyborczo-koncertowa niedziela zrezygnowalam ze swieta muzyki. Ale rok temu bylam na Marais i naprawde byla tam swietna atmosfera- od oficjalnych koncertow po technoimprezy na ulicy w rytm muzyki z glosnikow w oknach :))) Warto tez wczesniej sie nastawic co sie chce zobaczyc, bo dzieje sie duzo roznych rzeczy w roznych miejscach.

    Pozdrawiam :)

    RépondreSupprimer
  2. Hortensjo:) Witam na moim blogu! Podejrzewam, ze swieto muzyki zaczelo swoje zycie wieczorem, gdy ja juz bylam w nowej pracy, wiec niestety... Wiem jednak, ze jest teraz mnostwo koncertow i mam nadzieje, ze o jakis uda mi sie zahaczyc:)) I ja pozdrawiam :)

    RépondreSupprimer
  3. Ce commentaire a été supprimé par l'auteur.

    RépondreSupprimer
  4. witaj kochana!:) czytając to, co widze jestem w niebo wzięta:D szczególnie, że mi ostatnio nie wychodzi zbyt wiele... ale licze, że znów za niedługo będzie dobrze. A Tobie GRATULUJE z całej duszy i ściskam bardzo, bardzo...:* Korzystaj z życia, z tego gdzie jesteś i co robisz bo.. "nie wchodzi się 2x do tej samej rzeki":)
    P.S. daj znac, jak dostaniesz moją paczkę;)

    RépondreSupprimer
  5. uwielbiam mojito, to mój ulubiony drink, ale niestety nie jest łatwo trafić na lokal zaoptrzony w świeżą miętę... a we Włoszech - świeża mięta jest wszędzie :)

    życzę dalszych pozytywnych wrażeń związanych z pracą :)

    RépondreSupprimer
  6. O niebo lepiej się czuję wiedząc, że mimo wszystko nie poddałaś się, popychasz życie do przodu i zdaję sobie sprawę, że musi Ci być ciężko ale jak widać są w życiu wzloty i upadki i myślę, że dotychczas te Twoje upadki przynosiły coś nowego i przeważnie coś dobrego, jak np. teraz ta praca i mimo iż ciężko pracujesz, czuć, że czerpiesz z tego jakąś radość i daje Ci to siłę do dalszej walki z przeciwnościami losu. Ściskam i do zobaczenia wkrótce.

    RépondreSupprimer
  7. Plath,
    Gratuluje i podziwiam! I uwierz mi, bedziesz sto razy lepsza aktorka po takiej szkole zycia niz bez niej. Najlepsi aktorzy-aplikanci to tacy, ktorzy maja juz jakies zyciowe doswiadczenia i dzieki temu sa po prostu bardziej wiarygodni. Powodzenia! Trzymam kciuki!

    RépondreSupprimer
  8. Zanetko:)) Dziekuje ogromnie za cieple slowa i za paczke!! Ba, za wszystko, ze to, ze jestes:DD I oczywiscie, ze bedzie lepiej:)) Buziam i przesylam slonce, bo u mnie lato na calego:)))

    RépondreSupprimer
  9. A, paczka jeszcze nie doszla:(( ale dojdzie, dojdzie:))

    RépondreSupprimer
  10. Marto:))) U mnie swieza! Ale teraz juz wiesz jak sie przyrzadza, to sobie sama strzelisz:))) Co prawda z pokruszonym lodem bedzie problem, ale mozesz wrzucic normalne kostki lub po prostu rozkruszyc je tym prasakiem:)) i voilà:)) na dluuugie letnie wieczory w doskonalym towarzystwie - wysmienite:D

    RépondreSupprimer
  11. Karolino:))) No czasem jest ciezko, ale gdy juz "wychodze" na prosta to smieje sie z tych wszystkich doswiadczen:PP Do zobaczenia!!

    RépondreSupprimer
  12. Holly:))) Tez tak uwazam! Wczoraj jeden klient powiedzial mi, ze ta praca nie ma nic wspolnego z Cours Simon... Ale ja sie nie zgadzam, bo wydaje mi sie, ze im wiecej zdobedzie sie doswiadczen, wiedzy w roznych dziedzinach zycia, tym czlowiek jest bogatszy i ma cos do powiedzenia. I tak jak Bouquet mowil "by byc aktorem po pierwsze trzeba zyc". Pozdrawiam i mam nadzieje do zobaczenia:))))

    RépondreSupprimer
  13. A ja sie zastanawiam jak to sie stalo, ze dopiero teraz trafilam na Twoj blog?! Juz Cie dodalam u siebie w zakladkach wiec bede czesciej :)

    A praca barmana... wyobraz sobie, ze to jedna z rzeczy, ktorej zaluje, ze nie doswiadczylam nigdy w moim repertuarze zawodowym (teraz jestem na to ciut za stara;)), wiec troche zazdroszcze :) (zwlaszcza w fajnej knajpie w Paryzu!) I zycze powodzenia - a holly ma 100% racje, tez uwazam, ze do jakiejkolwiek pracy artystyczno-kreatywnej im wiecej zaliczonych roznorakich doswiadczen zyciowych, tym lepiej!

    RépondreSupprimer
  14. lacosta
    witam Kasiu i bardzo się cieszę,widzę,że zdjęcia otrzymałaś.Dziękuję za miłe towarzystwo i tłumaczenia na wieży.Również pamiętamy o tobie i trzymamy kciuki. "przepardon" i "piorochron" :)))
    wyślę ci również "historię lilowego kapelusza"
    choć myślę,że ty go już założyłaś 10 miesięcy temu :D

    RépondreSupprimer
  15. Goraca:))) dziekuje!! Pozdrawiam:*

    RépondreSupprimer
  16. Aniu:))) To ja dziekuje za cudowny wieczor:D Na historie w takim razie czekam:))) Buziam:**

    RépondreSupprimer