jeudi 10 juin 2010

Ochronic dzielo


W koncu aktualny repertuar kinowy ruszyl z cala pompa! Pojawiaja sie ciekawe filmy, ktore zostaly nagrodzone w Cannes kilka tygodni temu. Musze przyznac, ze jako milosniczka Juliette Binoche, nie moglam przepuscic "Copie conforme", gdzie grala glowna role, za ktora otrzymala wyroznienie.
Dlatego we wtorkowy wieczor wraz z moja swiezo poznana kolezanka wybralysmy sie do kina kolo Odeonu, by dowiedziec sie, co tym razem pokazala niesamowita Juliette. Czy wiecie, ze z pochodzenia jest Polka?! Jej dziadkowie mieszkali w Czestochowie, ktora aktorka czesto odwiedza i ktorej jest ambasadorka!
Coz, swiat jest maly...
Tytul fimu mozna przetlumaczyc jako kopia uwierzytelniona. Jest to nowy film Abassa Kiarostami.
Pieknej Binoche towarzyszyl William Schimell.
Film mnie zaskoczyl, moge powiedziec, ze nawet zszokowal.... swoja prostota, cisza, niezwykla nasyconoscia trudnych, mocnych emocji...
Trudno mi go sklasyfikowac, okielznac, jest w nim mnostwo symboliki, w kazdym najdrobniejszym gescie, w kazdym spojrzeniu, w kazdym detalu...
Sprobuje go jednak okielznac, rozsuplac, "rozebrac" i rozszyfrowac!
Za punkt wyjscia obralam sobie sam tytul - co to jest kopia? Dlaczego kopia? O co tu chodzi? Co rezyser chce nam zasygnalizowac i przekazac?
Zagladam do slownika...
Kopia – dokladne powtórzenie wykonanego wczesniej dziela (np. rzezby, obrazu, obiektu architektonicznego), z tego samego (lub tanszego) materialu, przy zastosowaniu tej samej techniki, w tej samej skali. Kopia powinna byc oznakowana, tak aby nie nosila znamion falszerstwa (nazwisko osoby sporzadzajacej kopie jest znane). Kopie wykonuje sie w celach dydaktycznych, kolekcjonerskich, dla ochrony dziela oryginalnego (np. kopie rzezby, pomnika eksponuje sie na wolnym powietrzu, a oryginal wystawia sie w muzeum).
Teraz moge przejsc do krotkiego opisu wydarzen; film zaczyna sie nietypowo... zblizenie na stol i kamienny kominek; na stole zainstalowane sa mikrofony; slyszymy odglosy rozmow; jestesmy na jakiejs konferencji, ktora jeszcze sie nie rozpoczela; pojawiaja sie napisy, obraz caly czas ten sam; nie lubie tego i zawsze Wajde za to wysmiewam, a tu prosze kamera nawet sie nie rusza, caly czas to samo ujecie...
Po napisach cos zaczyna sie dziac, podchodzi mezczyzna, robi probe mikrofonu i przeprasza za spoznienie oczekiwanej osoby. Kto to taki? Okazuje sie nim mezczyzna, okolo 40, pisarz, ktory bedzie prowadzil konferencje na temat swojej nowej ksiazki "Copie conforme". W miedzyczasie przychodzi dojrzala kobieta, siada tuz z przodu, towarzyszy jej syn; nie sluchaja rozmowcy, tylko przelotnie, po chwili wychodza... Ona idzie szybkim krokiem, chlopak powoli, kilka dobrych krokow za nia, nie spieszy sie, by ja dogonic; tak chodza zawsze...
Spotykaja sie w restauracji, ona zdarzyla zlozyc juz zamowienie; odbywa sie bardzo dziwna rozmowa miedzy nimi; nic nie rozumiem...
Kobieta, ta postac wlasnie odgrywa Juliette, zakupila kilka ksiazek "Copie conforme"; chce by autor zadedykowal je dla jej przyjaciol oraz siostry, umawia sie z nim do swojej pracowni, gdzie znajduja sie wlasnie kopie roznych rzezb;
Witaja sie, po czym on proponuje spedzenie popoludnia w plenerze, zachwycony jest pogoda, widokami, akcja bowiem dzieje sie we Wloszech.



Biora samochod, prowadzi kobieta; pisarz podpisuje swoje ksiazki; cala sekwencja ukazuje nam piekne pejzaze Wloszech - jestem zachwycona! Rozmowa pomiedzy bohaterami jest dziwna; czuje sie dziwnie; bohaterka wydaje mi sie jakas nienormalna, nienaturalna, ba, niemozliwa! Tak nie zachowuje sie osoba, ktora poznaje zdolnego pisarza, ktory na dodatek robi jej przysluge; Juliette w jednej chwili usmiecha sie, jest mila, po czym za chwile jest zdenerwowana, nie ukrywa niezadowolenia, pojawiaja sie nawet ostre slowa, nie krepuje sie; za chwile znow jest mila i taktowna... Zabiera go w miejsce, gdzie ludzie biora sluby, bo ponoc przynosi szczescie nowozencom; tutaj pisarz pyta, czy ona sama brala tu slub; nie ma odpowiedzi;
potem ida do niewielkiego muzeum; ona chce mu pokazac pewna kopie, bo przekonana jest, ze bedzie nia zachwycony; nie zachwyca sie...w zamian za to chce wypic kawe; znajduja wiec niewielka kawiarnie; zamawiaja napoj, po czym jego telefon przerywa im rozmowe; odbiera, wychodzi i zostawia Juliette sama;
przedtem opowiada jej o tym, co bylo natchnieniem do napisania powiesci; podczas opowiesci po policzkach kobiety splywaja lzy... zaczynam rozumiec... lacze powoli fakty...
wlascicielka kawiarni rozpoczyna rozmowe na temat "meza" Juliette; mysli bowiem, ze pisarz jest jej mezem...
Juliette mowi, ze jest to czlowiek, ktory mysli tylko o sobie; kelnerka odpowiada, ze czuje, ze mimo to jest to dobry maz;
I tak pada kluczowe zdanie, ktore aktorka powtorzy dwa razy: "Ty zyjesz swoim zyciem, a rodzina zyje swoim". Ja juz wiem... to jej maz...ta gra pozorow na poczatku wydaje mi sie dziwnym pomyslem...moze jest to ciekawe, ale malo realne, moze stwarza atmosfere tajemnicy, ale jest nieprawdziwe, malo zyciowe; troche bez sensu, nie widze w tym sensu... Moze to ma byc kopia?? Kopia poczatku udanego zwiazku?? Ale w takim razie nieudana, zle zrobiona, zle zlepiona... emocje biora gore... mysle jednak, ze w tym momencie scenariusz troche kuleje...
Jest jedna jedyna scena w tym filmie, podczas ktorej sie smieje! Juliette w przezabawny sposob zagrala rozmowe telefoniczna ze swym synem! Byla niesamowita:))
energicznie gestykulowala i dosc glosno artykulowala:D
Rozbroila mnie ta scena...
Nie jest to jednak koniec jednodniowych przygod... Juz wiem, ze przechadzaja sie miejscami, ktorymi kiedys spacerowali, gdy milosc pomiedzy nimi kwitla... kosciol, gdzie brali slub, plac przed starym kosciolem, gdzie Juliette zachwyca sie rzezba kobiety i mezczyzny, ktory sie nia opiekuje, oslania i ochrania ja. Dla Juliette rzezba i to, co chce przekazac jej autor, jest przepiekna! On nie rozumie jej zachwytu, nie podziela jej poasji i pogladow; mowi nawet, ze sie za nia wstydzi... Juliette pyta wiec przechodniow, co sadza o tej rzezbien potwierdzaja jej slowa; napotkany mezczyzna podchodzi nawet do jej meza i mowi mu, ze to, co powinien zrobic, to po prostu polozyc swa dlon na jej ramieniu; ze ona tego potrzebuje, ze czeka wlasnie na to....odchodza, a on niesfornie kladzie reke na ramieniu bohaterki; jest szczesliwa...
on jest glodny, wiec szukaja restauracji, ktora znajduje sie tuz obok, zamawiaja wino; kobieta wychodzi do toalety; maluje sie, przymierza kolczyki, w koncu wybiera biale; jest piekna, czuje sie piekna; wraca do stolika; on niezadowolony - wino jest niedobre; chce wyjsc; ona wyrzuca mu, ze on nawet jej nie widzi; jest zmeczony; nie mowi, ze jej nie kocha, ale nie mowi, ze ja kocha...
wychodza; ona znajduje dwa kawalki chleba, dzieli sie z nim, idzie do kosciola i saida na lawce; on czeka na zewnatrz; po chwili ona wraca; wpada jej do glowy pomysl, by zajsc i jeszcze raz zobaczyc pokoj, gdzie spedzili swoja noc poslubna; pokoj numer 9; ona wchodzi pierwsza; wyglada przez okna; pyta go czy pamieta; on nie pamieta...jak moze nie pamietac? Ona pamieta wszystko,nawet najdrobniejszy detal; on mowi, ze jest piekna, ze sie zmienila, ze jeszcze bardziej piekna; ona proponuje mu, by zostal, by znow sprobowali, ze sie uda...on - "mowilem Ci, ze o 21.00 musze byc na dworcu". Na ekranie pojawiaja sie napisy...

Zaczynam powoli rozumiec... ten jeden dzien jest kopia ich dnia, gdy sie pobierali, gdy byli szczesliwi, gdy wierzyli, gdy przyrzekali, gdy mysleli "na zawsze", gdy sie kochali...wracaja po kilku latach... nie wyszlo, ona ma nadal nadzieje - na szyi nosi naszyjnik z wazka, a wazka symbolizuje nadzieje; on jest zmeczony, nie widzi problemu w tym, ze realizuje siebie, ze nie jest z rodzina...
Czy juz nie kocha?? Nie mowi ani nie, ani tak... moze w jakis sposob jest przywiazany?
Kopia wypada marnie....to nie ten sam material...
To, co mnie zastanowilo to to, ze Juliette trzy razy odbijala sie w lustrze. Co to moze oznaczac? Czy i ona jest kopia? Czy odbicie w lustrze?? Ona teraz, dzis i ona kiedys, wczoraj. Juz nie taka sama, zmieniona, doswiadczona, bardziej dojrzala, wiedzaca czego chce...
Nie on... On jest caly czas taki sam...tak samo zimny, egoistyczny, przystojny... Czy wiec to kopia jest lepsza? Czy dzielo oryginalne?!
W filmie w ogole nie bylo muzyki... Caly czas na nia czekalam i sie nie doczekalam... rezyser mial na celu oddanie prawdziwego, realnego dnia z zycia bohaterow... Ja jednak odczuwam, ze jest to szkoda, bo dzieki muzyce film bardziej zapada mi w pamiec...
Juliette zagrala rewelacyjnie! Dzieki niej zwykly w sumie scenariusz nabral zycia, nabral charakteru; gdyby nie ona to nie sadze, by film zdobyl jekies szczegolne uznanie... Ludziom, ktorzy siedza obok mnie, nie podoba sie... smieja sie, podczas gdy ja czuje sie zupelnie pusta...czuje ogromny smutek i zal, bo obraz ten probuje mi wmowic, ze wspolne marzenia o milosci, przyrzekanie, ze bedzie sie zawsze razem, nadzieja, wiara, sa na nic... ze zycie weryfikuje to wszystko... ze dobrze jest tylko na samym poczatku...
Czy takie jest przeslanie tego dziela?? Mozna takie zaproponowac... nie znajduje innego...

1 commentaire:

  1. Plath, Przeczytalam z wielka przyjemnoscia ten opis, bo widzialam ten film przed kilkoma dniami w Balzacu i prawde mowiac, nawet bedac doswiadczona mezatka-nic z niego nie zrozumialam! Mysle, ze po pierwsze, ma niezrozumialy, fatalnie napisany bo zbyt wydumany scenariusz. Film jest w sumie o niczym, krecony niewielkimi srodkami (samochod, pokoj w hotelu) i mysle, ze w zamierzeniu mial to byc kasowy film pod "Binoche" i aktora ktora z nia gral. I do tego to jej meczenie sie mowieniem po angielsku, udawanie, nie wiem czego...Od bardzo dawna nie widzialam tak zlego filmu i na szczescie mi to potwierdzilas. Serdecznie pozdrawiam.

    RépondreSupprimer